środa, 9 lipca 2008

po burzy...

Jeszcze coś, a co mi tam... Burza krótka i słońce szybko wróciło na swoje miejsce. W tym momencie odezwał się nałóg - fotografia :) Przerwałem na chwilę bezsensowną walkę z kretem, który skutecznie psuje mi humor, żeby oddać się przyjemności sfotografowania paru obiektów, które w sumie codziennie widuję, ale chyba nie zawsze się im należycie przyglądam. Zapraszam...



Moja ulubiona - bouganvilla ... zaczęła puszczać to, co w niej lubimy najbardziej.

[PS: zastanawiam się skąd u mnie dzisiaj taki euforyczny nastrój, dziwne, dziwne...]

Brak komentarzy: