poniedziałek, 10 sierpnia 2009

franek jako pożeracz niewinnych stworzeń...

...tym razem ofiarą padł słoiczek z jagnięciną. Nie miał szans. Rozerwany na strzępy przez żarłocznego Franciszkasa. Nawet nie próbował się bronić. Rozśmieszony kilkoma minami pożeracza, nie był w stanie oprzeć się zamaszystym pociągnięciom dedykowanej łyżeczki. Jak strzępy wyrywanej Prometeuszowi wątroby, znikały kawałki jagnięcia z ziemniakami. Pojedynek rozstrzygnął się szybko. Jak dotąd niepokonanym pozostaje ... on ... wielki ... Francesco Fettucini !!!

Poniżej mała galeria - krótki fotograficzny zapis tej nierównej walki na miny i łyżeczkę.

Niewinna mina, ale mnogość śladów na śliniaku obnaża tragiczny los jagnięciny
fot. obywatelgc.com


Bezwględny dominator wręcz szydzi z marnego losu słoiczkowego dania.
fot. obywatelgc.com


"You talkin' to me, you talkin' to me, f..ck!
fot. obywatelgc.com


Mina na Neptuna - lepiej ze mną nie zadzieraj!
fot. obywatelgc.com


"Maleńka! Gdybyś tak wolno nie wiosłowała tą łyżeczką,
to dawno już byśmy skończyli tę bitwę!"
fot. obywatelgc.com


Krajobraz po bitwie
fot. obywatelgc.com

1 komentarz:

Michał Leśniak pisze...

też mam takie foty w swojej bilbliotece... u mnie łupem stały się ziemniaczki... :)